Zakończenie każdy zna, bo film oparty na faktach.
W takim przypadku ciekawić powinno, jak do finalnego werdyktu doszło. Nic z tego.
Nie jest to dramat sądowy. Nie dowiemy się, jakimi argumentami posługiwały się obie strony. Nie jest to film działaczach, czy krzykaczach ekologicznych. Nie poznamy ich motywacji, a sposoby działania ledwo naszkicowane.
O samym Percym też za wiele nie dowiemy. Nie dowiemy się, czy to był cwaniaczek, który wszedł w posiadanienasion Monsanto i tak sobie je bez licencji uprawiał? Czy też może był tak po wiejsku nierozgarnięty i wierzył, że jego rzepak jest odporny na Rundap, bo sobie go sam wyselekcjonował?
O czym jest więc ten film? No właśnie. O czym?