Zdecydowałam się obejrzeć film głównie ze względu na serial o tym samym tytule, który powstał na podstawie tego filmu (pierwszy sezon zaczęto emitować w USA w 2006 roku). Serial uwielbiam więc byłam przekonana, że film też mi się spodoba - niestety trochę się rozczarowałam.
Masa wątków, które gubią się gdzieś po drodze, niedociągnięcia, powierzchowność, dosyć płytkie postaci, z wyjątkiem Billingsleya. Mają potencjał, ale na ogół niewykorzystany. Trener generalnie nierozumiejący lub nie chcący zrozumieć swoich zawodników i przede wszystkim stawiający na wynik zespołu, a nie na porozumienie z chłopakami (wyjątkiem jest rozmowa w wozie z Winchell'em). Tylko muzyka tak samo zachwycająca jak w serialu.
Nie chcę, żeby wyszło że film był tragiczny, że to nieporozumienie, bo naprawdę miał swoje momenty. Może po prostu zbyt wysoko postawiłam poprzeczkę po obejrzeniu serialu, który naprawdę wszystkim polecam. Jest świetnie zrealizowany, prawdziwy, ma fantastycznie rozrysowane postaci, subtelnie i realistycznie przedstawia ich porażki i zwycięstwa, śmieszy ale i często zmusza do łez. Warto dać mu szansę!
ZGADZAM SIĘ!!!!!!
Może film dobry a nie przeciętny.Serial jednak o niebo lepszy.