Początek nawet zachęcający, ale każde kolejne pół godziny jest o klasę gorsze od wcześniejszej. Średniak jakich są setki.
Zgadza się, mimo, że scena w więzieniu już dała parę powodów do zastanowienia, czy oglądać dalej.
Początek był świetny, kolejne wydarzenia działy się w normalnych codziennych sytuacjach. Byłem również zachwycony jak tło reaguje na dane wydarzenia. Na przykład gdy Mrs Graham znajduje martwego męża to bardzo podobała mi się reakcja jej i kierowcy za nią. Uraczył mnie ten film takimi drobnymi smaczkami na początku, ale później, wieje nudą, przewidywalny. Reasumując typowy film zapychacz.
Kilka razy się zaśmiałem podczas seansu, ale film to słaba średniawka.
Na dodatek jako komedia kryminalna jest tak przewidywalna, że szok.
SPOILER:
Kiedy kolega/przyjaciel (Driscoll) przyjechał pod dom głównego bohatera, żeby go przywitać na wolności, po jego zachowaniu od razu powiedziałem na głos, że na 100% gość okaże się głównym czarnym charakterem. To było tak przeraźliwie oczywiste, że momentalnie odebrało chęć do oglądania. Nawet się nie wysilali na jakąś intrygę.